Spacer zacząłem od wielu.. wielu... WIELU! prób zrobienia tychże ptaków w locie( tak przy okazji, kto mi powie co to jest? bo zdaje mi się, że to jaskółki ALE?) Postanowiłem skubane złapać jak gdzieś przycupną. No i w końcu udało się skubane złapać, całą świtę zresztą.
Szybko jednak zostałem przyuważony, co poskutkowało wezwaniem posiłków.
Które bez chwili namysłu przeszły do zastraszania mnie, groźnym spojrzeniem, więc szybko się ulotniłem.
W drodze, przyuważyłem tą małą istotkę, taką pocieszną, żywą aż proszącą się o zdjęcie.
No i przyszedł czas na ostatnie zdjęcie. Wiem, że można się przyczepić na nim do wielu, ale nie udało mi się zrobić lepszego ujęcia a uważam, że ten pan zasługuje na uwiecznienie. Jest bowiem naprawdę wiele szapridrutów na rynku, on jednak grał naprawdę bardzo przyzwoicie i prawdziwa szkoda, że takiego człowieka nie może zatrudnić jakaś kawiarenka. Jednak co muzyka na żywo, to muzyka na żywo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz